20 sierpnia 2012

Umläut: Game of Metal - recenzja

Przeglądając fora internetowe na temat nowych ciekawych gier RPG, natknąłem się na wzmiankę o Umläucie. Odżałowałem dziesięć piw…to znaczy dolarów – i zakupiłem tą ciekawostkę. I tyle mnie widziano.

Paranoid

Wbrew zapewnieniom twórcy nie jest to czystej krwi rpg ani też nowofalowa produkcja – najbliższym odpowiadającym terminem byłby „boardless playing game” czyli „gra bezplanszowa”. Nacisk położony jest przede wszystkim na zabawę: nie ma (przesadnego) odgrywania ról, nie używa się kostek, nie ma Mistrza Gry. Wszystkie testy wykonuje się przy pomocy innego gracza, a sam podręcznik zaleca „spożycie napojów wyskokowych” celem pogłębienia atmosfery/realizmu. Do gry potrzebne sa minimum 3 osoby a sama rozgrywka nie powinna zająć więcej niż trzy godziny. Ciekawym rozwiązaniem jest zastąpienie kostek zwykłą, 52-kartową talią kart do gry (bez jokerów!). Styl, w jakim gracze opisują dzieje zespołu może być dowolny, byle zrozumiały...dlatego nie należy przesadzać z napojami.

Number of the Beast

Każdy gracz kieruje zespołem grającym jakąś odmianę metalu. Kapela składa się z 4-5 metalowców, z których przynajmniej jeden powinien być nazwany (imię i nazwisko lub pseudonim sceniczny). Każdy zespół opisany jest dwoma zestawami charakterystyk: Stats (Statystyki) oraz Performance Traits (Cechy Występu). Pierwsze opisują zespół jako całość, drugie odnoszą się tylko do działalności muzycznej. Statystyki obejmują Nadzieję (że kiedyś się uda), Ego, Fanów i Kasę (w oryginale: Hope, Ego, Fanbase i Cash). Cechy Występu to Technika, Moc i Sceniczność (Technique, Power, Stagecraft). W przypadku, gdy Ego przewyższy Nadzieję o więcej niż 4 punkty, dany zespół rozpada się, rozdarty konfliktami wewnętrznymi pomiędzy zadufanymi w sobie muzykami (jak Guns'n'Roses). Mechanika jest tak prosta i przejrzysta, że można przełożyć każdy z istniejących garażowych zespołów, na którego koncert się kiedyś trafiło, na język gry i spróbować go poprowadzić ku świetlanej przyszłości scenicznej.

Master of puppets

Tworzenie zespołu w Umläut: Game of Metal jest bardzo proste: wybiera się gatunek metalu (twórcy proponują heavy, thrasa, glam oraz death – aczkolwiek nic nie stoi na przeszkodzie, aby samemu poszerzyć tą listę o np. black i doom), ilość członków i nazwę (w przypadku braku weny twórczej można skorzystać z tabelki do losowego nazewnictwa, bardzo zabawna i niepokojąco realistyczna) a następnie rozdziela 7 Cech Występu; każdy zespół rozpoczyna grę bez pieniędzy (jak w życiu…) oraz oznacza który z graczy zostanie Technicznym (Roadie) – zazwyczaj jest to gracz siedzący po lewej od zagrywającego – czyli osobą „pomagającą” w testach. Twórcy dopuszczają też alternatywną zasadę, w której za ciężko zarobiona Kasę kupuje się lepsze instrumenty, pozwalające na stałe podnieść Cechy Występu.

Reign in blood

Rozgrywka podzielona jest na tzw. Sceny – „sceny z życia zespołu”. Może to być zarabianie pieniędzy (poprzez prace dorywcze, jak "nauka gry na gitarze"), próba, Konflikt z innym zespołem lub po prostu koncert. Każda scena skutkuje zmianą charakterystyk – zazwyczaj przegrana oznacza powiększenie Ego, a biorąc pod uwagę, że zbyt wielka przewaga Ego nad Nadzieją oznacza koniec gry dla danego zespołu… Rozgrywka toczy się do momentu, kiedy dany zespół osiągnie uprzednio ustalony wynik (np. ilość Fanów) albo do upływu pewnej ilości czasu (twórcy proponują 3 godziny jako rozsądne maksimum). Każdy z graczy wybiera konkretną Scenę i rozgrywa ją w sposób opisany w podręczniku; jedynie trzy spośród opisanych Scen dotyczą innych zespołów więc przez większość czasu każdy zespół rozwija się osobno - co nie oznacza, że inni gracze nie mają wpływu na przebieg kariery.

Ace of Spades

Prawie każda Scena Umläut: Game of Metal kończy się testem na dany współczynnik a każdy test (Konflikt -jak to nazywają twórcy) wymaga oponenta; jest nim albo gracz prowadzący inny zespół (jeżeli Sceną jest np. kłótnia między dwoma zespołami) albo Techniczny, siedzący po lewej. Test odbywa się poprzez pociągnięcie pewnej ilości kart (zależnej od testowanych współczynników); sukcesem jest wtedy gdy gracz ma więcej (na ilość i wartość) pików i trefli od oponenta. Ważnym elementem rozegrania każdej Sceny jest uzyskanie Prawa do Narracji (Narration Rights), które otrzymuje gracz z najwyższą katą na ręce. Prawo do Narracji zezwala graczowi na dokładne opisanie przebiegu Sceny i konfliktu - jeżeli PdN otrzyma gracz, który _przegrał_ test, opis może być bardzo "ciekawy" i zupełnie nie po myśli adwersarza...

British Steel

Esencją życia zespołu jest granie koncertów. W tej grze koncert jest rozbudowanym Konfliktem, podzielonym na trzy rundy. W każdym z koncertów biorą udział _zawsze_ dwa zespoły, które najpierw mają przykuć uwagę (Attention) publiki a następnie zrobić na niej wrażenie (Impression). Każdy z graczy dysponuje czterema Kartami Stylu, które określają w jaki sposób zespół wykona swój repertuar na scenie: Facemelter (Krwotok z Uszu), Solid Performance, Ballad oraz Showboating (Popisywanie się). Każdy ze stylów daje modyfikatory do Cech Występu; porównanie występów obydwu zespołów w danej rundzie pozwala określić, który zespół okrył się większą Chwałą (Glory), a po zakończeniu koncertu kapela z większą Chwałą odczuwa znaczący przypływ Nadziei, Fanów i Kasy. Drugi zespół także powiększa statystyki, ale o mniejszą ilość, rośnie im również Ego.

Morbid Tales

Gdy rozgrywka ma się ku końcowi, gracze porównują statystyki swoich kapel i określają, który z nich ma najsłynniejszy (Fani), najszczęśliwszy (Nadzieja minus Ego) lub najbogatszy (Kasa) zespół. Jeżeli któryś z graczy prowadzi w więcej niż jednej kategorii, jego band zapisuje się złotymi zgłoskami w historii muzyki metalowej a pokolenia przyszłych muzyków będą zakładać zespoły z ich imieniem na ustach...czy jakoś tak. Jak dotąd żaden z moich zespołów tego nie dokonał, ale dzielnie będę próbował dalej, aż puszczą struny głosowe albo bębenki uszne (tudzież wątroba), a wszystko dzięki Umläut: Game of Metal.

Autor: V






4 komentarze:

Bardzo zachęcająca recenzja. Ciekawie zrealizowany motyw "Ego" jako współćzynnika którego lepiej unikać, a "Nadzieję" którą należy podwyższać - o ile czegoś po drodze nie pomyliłem.

Wiadomo może, gdzie w okolicach Warszawy można wypróbować tę gierkę? (o ile jest to w ogóle realne) :)

Dobrze zrozumiałeś. Nadzieja zwiększa się z każdą pomyślną próbą i koncertem. Ego zwiększa się samo, więc wręcz TRZEBA nadrabiać porażki - co pociąga za sobą niektóre profity. A użycie kart nieco ułatwia testy, tzn. oprócz Sukcesu i Porażki możliwy jest stan pośredni, rozstrzygany na korzyść zagrywającego gracza.

Trochę się zawiodłem - wygląda na bardzo matematyczną rozgrywkę...

Nie. Bardziej jak "Carcassonne" połączone ze starą, dobrą, karcianą "wojną" - tyle, że bez planszy. A jak z głośników leci sobie dobry heavy metal i gracze sączą sobie piwko (twórcy ZACHĘCAJĄ do tego)...

Prześlij komentarz