Ectaco JetBook Color

Pierwszy kolorowy czytnik książek w technologi E Ink- recenzja.

Rogue Trader

Epicka przygoda przestrzeni kosmicznej

Twilight Imperium 3rd Edition

Legendarna strategia planszowa w klimatach sf.

Dungeons and Dragons: Castle Ravenloft - gra planszowa

Zamkowe lochy i koszmarne monstra

1 stycznia 2014

Mask of Cthulhu - August Derleth, recenzja

Jakiś czas temu naszła mnie ochota na powrót do literatury związanej z Mitami Cthulhu. Ponieważ Lovecrafta czytałem już wielokrotnie i ponowna lektura byłby dla mnie w obecnej chwili zbyt monotonna, po namyśle postanowiłem zapoznać się bliżej z twórczością Augusta Derletha. O autorze tym słyszałem sporo (zarówno negatywnych jak i pozytywnych opinii), jednak sam nigdy nie miałem styczności bezpośrednio z jego opowiadaniami, tym razem postanowiłem to skorygować sięgając po zbiór zatytułowany Mask of Cthulhu

Derleth niejednokrotnie był krytykowany za niewielkie umiejętności literackie (podobnie jak sam Lovecraft) i wprowadzenie do świata stworzonego przez Lovecrafta "sztucznych" podziałów, zmienienie niepojętego oraz koszmarnego, w coś w rodzaju usystematyzowanego panteonu bóstw. Nie zrażając się tymi oskarżeniami przystąpiłem do czytania właściwie bez jakichkolwiek uprzedzeń.

Największym zaskoczeniem dla mnie było, ile czasu musiało minąć zanim ukończyłem całą książkę. Kilkukrotnie robiłem dłuższe przerwy, by powrócić do lektury dopiero po kilku dniach, głównym powodem takiego postępowania  było uczucie swoistego znużenia, pojawiające się nieuchronnie przy czytaniu większej ilości dzieł Derletha.

Opowiadania zebrane w Mask of Cthulhu publikowane były pierwotnie w magazynie Weird Tales od 1939 do 1953 roku. Charakteryzują się one niestety dużą powtarzalnością motywów, kolejna zakazana księga, czy biblioteka pełna manuskryptów robią się powoli nużące, nie oznacza to jednak, że Augustowi zupełnie brak talentu, a jego twórczości brak jakichkolwiek zalet. 

Pióro tego autora na pewno nie należało do najwyższych, jednak nie można mu odmówić umiejętności tworzenia całkiem spójnych, przejrzystych i niekiedy bardzo sugestywnych tekstów. Wydaje mi się, iż pewne  rozczarowanie, które może się pojawić w trakcie lektury twórczości Derletha, wynika z bardzo dużych oczekiwań, wiązanych z najbardziej znanym kontynuatorem Lovecrafta.

Większość historii zawartych w zbiorze Mask of Cthulhu koncentruje się wokół jednej głównej postaci, najczęściej powiązanej w jakiś sposób z Insmouth. Główny bohater okazuje się spokrewniony z Istotami z Głębin, albo taki właśnie los spotyka któregoś z przyjaciół bohatera. Na porządku dziennym są stare biblioteki, bluźniercze manuskrypty, rodzinne tajemnice i mroczne kulty. Wydaje mi się, że bardziej niż problemy z umiejętnościami pisarskimi, Augustowi Derlethowi można by zarzucić miejscami brak wyobraźni. 

Wyraźnie odczuwamy również zmianę w opisie istot z mitów. Możliwe, że bierze się to z ukazania tych stworzeń, jako związanych z siłami natury, Derlethowi nie udaje się utrzymać obiektywizmu. Pomimo zła, stworzenia te opisywane są… neutralnie zbyt ludzko. Odbiega to znacznie od tego, do czego przyzwyczaił nas Lovecraft. Dla samotnika z Providence, monstra te były synonimem kosmicznego horroru, zła ponad wszelkie ludzkie wyobrażenia, w każdym z jego dzieł wyczuwało się właśnie ten terror i bluźnierczość, niezgodność istot z mitów z naszą rzeczywistością. 

Muszę przyznać, że z całości tekstów zawartych w zbiorze Mask of Cthulhu, w pamięci zostały mi dokładnie tylko dwa, House In the Valley oraz The Seal of R’lyeh. Obydwa opowiadania charakteryzują się unikalnymi rozwiązaniami na tle pozostałych scenariuszy. Czuje się w nich faktyczny niepokój, pojawia się też większa ilość interakcji z innymi ludźmi, bohater nie jest całkowicie osamotniony. Najwięcej przyjemności miałem właśnie w trakcie czytania ostatniego i najdłuższego opowiadania The Seal of R’lyeh, gdzie, pomimo utartych wątków (Insmouth), udało się autorowi zawrzeć sporą dawkę świeżych pomysłów oraz co zaskakujące specyficzny, nieco ezoteryczny motyw erotyczny.

Jednocześnie nie chciałbym żeby powyższe słowa zniechęciły was do zapoznania się z twórczością literacką Augusta Derletha, warto to zrobić chociażby dla zaspokojenia ciekawości i przeczytania tych kilku opowiadań, które wybijają się ponad przeciętną. Sądzę, że każda osoba lubiąca Lovecrafta i twórczość z zakresu Mitów Cthulhu, znajdzie jednak coś dla siebie i na koniec, mimo wszystko, będzie zadowolona z ukończonej lektury.

W skład opowiadań w Mask of Cthulhu wchodzą:

"Introduction"
"The Return of Hastur"
"The Whippoorwills in the Hills"
"Something in Wood"
"The Sandwin Compact"
"The House in the Valley"
"The Seal of R'lyeh"