23 sierpnia 2012

Deathwatch: Honor the Chapter - recenzja

Honor the Chapter to przyjemny i prosty dodatek. Czyta się go szybko i nawet przy średniej znajomości angielskiego nie powinno być większych problemów językowych. Z góry trzeba zaznaczyć, że nie jest to dodatek niezbędny, ale za to ucieszy wiele osób lubiących Warhammera 40.000, zwłaszcza frakcję Space Marines. Na ile jest za to przydatny w Deathwatch, to już zależy do naszego stylu rozgrywki. 

Całość dzieli się na cztery wyraźne części, z czego 3/4 książki to dwa pierwsze rozdziały. Pierwszy rozdział opisuje bardziej znane zakony oraz ich najsłynniejsze genetyczne „potomstwo”. Właśnie ten i następny rozdział spodobają się między innymi tym, którzy w podręczniku z zasadami do bitewnego Warhammera 40.000 widzieli Marines z nieco mniej znanych zakonów i nie wiedzieli o nich nic poza jednozdaniową notką oraz barwami pancerza. 

Warto zwrócić uwagę, że Deathwatch dzieje się przed wersją bitewną, dlatego niektóre dane mogą być nieaktualne w stosunku do figurkowego Warhammera (np. dotyczące Astral Claws, natomiast inne z przedstawionych wojsk, mogły do tego czasu zostać niemal całkowicie zdziesiątkowane). Pomimo tego, dobrze posiąść większą wiedzę, dotyczącą chociażby garści z istniejących zakonów (których pełna liczba nie jest znana, lecz może być liczona nawet w tysiącach). 

Okazuje się, że początki wielu z tych Kosmicznych Marines owiane są tajemnicą. W trakcie mijających mileniów wiele zakonów utraciło informacje dotyczące ich utworzenia, nie wiedzą kto jest ich progenitorem, lub ich Geno-Ziarno zostało w niezwykły sposób zmutowane, albo na odwrót, z nieznanych powodów Ziarno wydaje się idealnie zdrowe, lecz bez powiązania z żadnym z genetycznych założycieli. 

Przedstawione fakty są ciekawe, chociaż odniosłem wrażenie, że nie każdy zakon opisano równie dokładnie. W przypadku niektórych pominięto relacje z najważniejszych potyczek z ich udziałem, może to razić, gdyż na przykład przy Storm Wardens przedstawione są aż cztery konflikty. Warto zauważyć, że dane dotyczące Blood Ravens pochodzą z czasów niedługo po wewnętrznym konflikcie i herezji części wojowników przedstawionej w komputerowej serii gier strategicznych Dawn of War (Mistrzem zakonu jest obecnie Gabriel Angelos).

Poza historią zakonów w Honor the Chapter możemy się zapoznać z nowymi zasadami dotyczącymi kreacji postaci, nowymi mocami oraz z biografiami braci z tych właśnie nowych  zakonów, służących obecnie w Deathwatch. Pośród ugrupowań Marines opisywanych w pierwszym rozdziale znajdują się: Blac Templars, Storm Wardens, Red Scorions, Marines Errant, Flesh Tearers, Crimson Fists, Howling Griffons, Novamarines, Raptors oraz Carcharodons.

Drugi rozdział przypomina opisany wyżej, tyle, że przybliża on mniej znane zakony, opisy są krótsze, jednak i tak dostarczają pożytecznych informacji. Z ważniejszych rzeczy pojawiają się dokładne zasady pozwalające tworzyć własne zakony oraz dodatek w postaci historii tajemniczego Legion of the Damned. 

Po całym dodatku Honor the Chapter rozsiane są wstawki fabularne, dotyczące pojawienia się dziwnego statku oraz zaburzeń temporalnych. Czytając wszystko powoli buduje się obraz zakonu, który skarżony został mocą Osnowy i przemieścił się w czasie. Jego na pół duchowi członkowie pojawiają się niekiedy na polu bitwy, w sytuacji gdy wszelka nadzieje wydaje się utracona. Ich interwencja często pozwala na przeważenie szali losu. Gdy wszystko się zakończy, po tajemniczych Astartes nie zostaje żaden ślad, poza ciałami zgładzonych wrogów. 

Honor the Chapter daje graczom możliwość wcielenia się (tylko tymczasowego) w jednego z członków Legion of the Damned. Muszą być jednak spełnione specjalne warunki. Gracz musi zginąć w trakcie służby, najlepiej wykonywania niebezpiecznej misji. Jeśli jej powodzenie będzie zagrożone, może on wrócić, jako milczący Marines Legion of the Damned ( jako zupełnie inna postać, nie jest to powracający duch zmarłego ), wspomagając uszczuploną w siły drużynę. Gracz pozostaje jednak w tej formie tylko do końca danej misji, gdyż postacią tą nie można grać na stałe. Co więcej nie powinien on się komunikować w grze z innymi graczami (poza ewentualnym wyjątkiem jakiś gestów), gdyż Marines tego zakonu są całkowicie milczący (możliwe nawet, że nie są w stanie komunikować się z normalnymi/fizycznymi osobami).

Ostatnie dwa rozdziały są bardzo krótkie, jeden to nowa zbrojownia, pojawiają się tam oczywiście dodatkowe wyposażenie oraz relikty adekwatne do zakonów opisywanych w poprzedniej części podręcznika. Jest kilka ciekawych przedmiotów, jednak na ile to wszystko będzie przydatne w trakcie gry, nie wiem. 
 
Czwarty rozdział ma zaledwie sześć stron i koncentruje się wokół różnorodności w drużynach Deathwatch, niestety moim zdaniem nie wnosi nic odkrywczego. Myślałem, że pojawią się tam jakieś rady w stosunku do tego jak łagodzić konflikty, a tak naprawdę całość tego rozdziału to tylko stwierdzenie, że konflikty występują. Zamiast ubarwień, jakiś ciekawych pomysłów, są tylko… potwierdzenia tego co się wie, kilka przykładów tego na jakim tle takie problemy mogą się pojawiać i tyle. 

Jak pisałem na początku Honor the Chapter to dodatek prosty, łatwy i przyjemny. Czyta się go dość ciekawie, zwłaszcza jeśli chcemy dowiedzieć się więcej na temat różnorodnych zakonów. Jeśli jednak to co jest w podręczniku podstawowym i wypuszczonych do tej pory dodatkach wam wystarczy, to nie znajdziecie w Honor the Chapter zbyt wiele dla siebie. Jest to dla mnie typowo informacyjno-czytaczowe rozwinięcie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz