Space Hulk: Anioł Śmierci to kooperacyjna, niekolekcjonerska gra karciana inspirowana słynną grą planszową Space Hulk. Obie te produkcje osadzone są w świecie Warhammera 40.000, a ich akcja ma miejsce na pokładzie olbrzymich kosmicznych wraków. Do jednego z tych starożytnych i zniszczonych statków zostaje wysłana drużyna uzbrojonych po zęby Kosmicznych Marines. Okazuje się jednak, iż okręt znalazł już nowych, śmiertelnie groźnych lokatorów, Genokradów.
Gra ta ma stanowić mniejszą, szybszą i tańszą alternatywę dla wspomnianego wcześniej oryginalnego Space Hulk’a. W stosunkowo niewielkim, ale za to porządnie przygotowanym pudełku znajdziemy 128 kart, żetony wsparcia, znaczniki drużyn, kostkę oraz instrukcję, wszystko to za relatywnie niską cenę oscylującą w okolicach 80 złotych.
Wykonanie jak przystało na Fantasy Flight stoi na wysokim poziomie. Wszystko jest z dobrego papieru, grafiki są interesujące a żetony sporządzone zostały z grubej tektury. Polska wersja językowa gry nie odbiega wiele od oryginału.
Zasady rozgrywki opisane są w niewielkiej 32 stronnicowej instrukcji. Niestety moim zdaniem jest ona opracowana dość chaotycznie, co utrudnia zapoznanie się z regułami gry. Zasad jest dość sporo i trzeba zagrać raz lub dwa aby wszystkie opanować. Dodatkowo wiele kart ma własne unikalne zdolności wpływające na rozgrywkę. Zaznaczyć również należy na początku, że Space Hulk: Anioł Śmierci to gra mocno losowa i moim zdaniem najlepiej sprawdza się w przypadku jednego lub ewentualnie dwóch graczy.
W grze obejmujemy kontrole nad drużynami Kosmicznych Marines, które muszą przedzierać się przez kolejne pomieszczenia odpierając ataki Genokradów, aż dotrą do ostatniego sektora statku. W każdym z pomieszczeń gracze będą na nowo atakowani przez roje obcych. Dane pomieszczenie będzie można opuścić dopiero po zabiciu odpowiedniej ilości przeciwników albo (rzadko) spełnieniu jakiegoś określonego warunku.
Każda runda składa się z czterech faz, w trakcie których wybieramy jakich kart użyjemy w danej turze, następnie rozpatrujemy ich efekt, po czym odpieramy atak Genokradów. Tura kończy się wyciągnięciem karty wydarzeń, która wprowadza nowe elementy, rozmnaża oraz pozwala na ruch obcych na terenie danego pomieszczenia.
Marines przez cały czas ustawieni są w szyku, z góry na dół i cześć z nich zwrócona jest w lewą, a cześć w prawą stronę. Postacie mogą atakować tylko tych przeciwników zwróconych w tą samą stronę co oni. Walka odbywa się za pomocą rzutu specjalną, sześciościenną kostką, której wynik decyduje o życiu lub śmierci danej postaci kontrowanej przez gracza.
Właśnie te rzuty kostką są jednym z największych losowych elementów w grze. Zarówno zabić jak i zostać zabitym jest bardzo łatwo, wszystko zależy bowiem od szczęścia. Trochę nieco pomocne bywają w walce żetony wsparcia, pozwalające powtórzyć nieudany rzut. Marines mają także pewną przewagę, gdyż niektórzy z nich mogą atakować bardziej oddalonych od siebie przeciwników, natomiast Genokrady muszą znajdować się przy postaci aby ją zaatakować.
Dodatkowy element losowości wprowadzany jest przez karty wydarzeń, które potrafią przekreślić nawet najlepszą taktykę. W ułamku sekundy może okazać się, iż ilość Genokradów zwiększyła się nawet kilkukrotnie i właściwie nie ma szans by z nimi wygrać.
Space Hulk: Anioł Śmierci przypomina nieco inny recenzowany wcześniej tytuł, Ghost Stores. Tutaj też zwycięstwo lub przegrana zależy zwykle od szczęścia. Najczęściej jeśli już wygramy to i tak okazuje się, iż pozostał nam do dyspozycji już tylko jeden albo dwóch marines.
Rozgrywka byłaby również bardziej ciekawa gdyby twórcy urozmaicili ją o więcej kart pomieszczeń. Te zawarte w wersji podstawowej szybko się nudzą i nie pozwalają na rozegranie wielu unikalnych wariantów.
Space Hulk: Anioł Śmierci ma jednak potencjał. Jest to niezła gra zwłaszcza dla jednego gracza, a takich tytułów brakuje na naszym rynku. Produkcja ta otwiera też duże możliwości osobom lubiącym bawić się w tworzenie własnych kart. Już teraz można w Internecie znaleźć różne przykłady nowych postaci lub akcji stworzonych przez graczy. Również na oficjalnym forum gry, można odnaleźć wiele alternatywnych zasad i proponowanych zmian oraz rozszerzeń w do mechaniki.
Autor: M. K.
Jeśli podobał ci się tekst, kliknij "Lubię to" na stronie głównej lub podziel się wrażeniami w komentarzu.
PLUSY:
Dobre wykonanie
Trzyma klimat Space Hulka
W miarę łatwo wprowadzić modyfikacje
MINUSY:
Duża losowość
Mało pomieszczeń
Przydałoby się więcej różnorodnych przeciwników
Space Hulk: Anioł Śmierci ma jednak potencjał. Jest to niezła gra zwłaszcza dla jednego gracza, a takich tytułów brakuje na naszym rynku. Produkcja ta otwiera też duże możliwości osobom lubiącym bawić się w tworzenie własnych kart. Już teraz można w Internecie znaleźć różne przykłady nowych postaci lub akcji stworzonych przez graczy. Również na oficjalnym forum gry, można odnaleźć wiele alternatywnych zasad i proponowanych zmian oraz rozszerzeń w do mechaniki.
Autor: M. K.
Jeśli podobał ci się tekst, kliknij "Lubię to" na stronie głównej lub podziel się wrażeniami w komentarzu.
PLUSY:
Dobre wykonanie
Trzyma klimat Space Hulka
W miarę łatwo wprowadzić modyfikacje
MINUSY:
Duża losowość
Mało pomieszczeń
Przydałoby się więcej różnorodnych przeciwników
4 komentarze:
Gra posiada kilka rozszerzeń, o których napiszę w najbliższym czasie.
Gra jest fajna, ale faktycznie najlepiej nadaje się chyba do samotnej gry. Wnerwia mnie tylko że dodatki wydawana są tak po kawałku. Zmuszają żeby dopłacać za każde kilka kart.
Kupiłem, zagrałem 2 razy i leży na półce. Raz za trudna innym razem zbyt łatwa, liczyłem na coś innego.
Bardzo dobra, przemyślana gra karciana, ale faktycznie głównie dla jednego gracza - żeby przeżyć na Space Hulku, drużyny marines muszą być maksymalnie skoordynowane. Rozegrałem na razie z 10 partii i tylko 2 wygrałem - więc poziom trudności też jest niezłym wyzwaniem.
Prześlij komentarz