9 czerwca 2012

Dom Jedwabny (The House of Silk) - recenzja nowego Sherlocka Holmesa

Tym razem trochę nietypowo. Dom Jedwabny (The House of Silk) nie jest tytułem z gatunku fantastyki, horroru ani science fiction, jest jednak książką dotyczącą jednego z moich ulubionych bohaterów, przedstawia nieznane dotąd przygody Sherlocka Holmesa. Dobrze, powiecie na pewno to już było, co wyróżnia tą pozycję na tle innych naśladowców, pseudo kontynuatorów, parodystów i różnorakich opublikowanych recepcji dzieł Arthura Conan Doyle'a. To, że Dom Jedwabny jest pełnoprawną kontynuacją, pierwszą książką napisaną za zgodą spadkobierców Doyle'a i włączoną oficjalnie w kanon przygód Holmesa. 

Autorem, który został wybrany do tego nietypowego projektu był Anthony Horowitz, znany angielski pisarz i scenarzysta seriali telewizyjnych (między innymi detektywistycznych). Jak wywiązał się on z tego zadania? Odpowiem już teraz, znakomicie. Pomimo tego, iż musiał pozostawać pod olbrzymią presją, stworzył on książkę świetnie wpisującą się w kanon, a sam został godnym następcą Arthura Conan Doyle'a.

Początek opowieści przenosi nas w czasy niedługo po śmierci Holmesa, gdy wiekowy już Watson zamierza podjąć dzieło spisania, jednej finalnej historii. Przygoda, która po publikacji odbiłaby się tak olbrzymim echem w całej Anglii, że kronikarz genialnego detektywa nakazuje zapieczętować ją i udostępnić dopiero w sto lat po swojej śmierci. 

Wszystko zaczyna się dość niewinnie, akcja powieści umiejscowiona została w roku 1890, a faktyczna fabuła zaczyna się od wizyty nowego klienta w gabinecie na Baker Street. Ten właśnie mężczyzna, sprawiający wrażenie mocno wystraszonego, informuje bohaterów o obserwującym go nieznajomym i prosi sławnego detektywa o pomoc. Nie brak tutaj smaczków typowych dla oryginału. Holmes jak zawsze dzięki swej dedukcji wyciąga genialne wnioski z nawet najmniejszych szczegółów, a opowieść klienta przeradza się w osobną historię kryminalną umiejscowioną w Ameryce (zabieg typowy dla Doyla). Mamy w niej wszystko, co potrzebne, morderstwo, bezwzględny gang, oszustwo, olbrzymie pieniądze i wiele więcej. 

Ta z pozoru prosta, kryminalna zagadka, zaprowadzi bohaterów w najciemniejsze odmęty ludzkiej psychiki, do miejsc, o których istnieniu nikt przy zdrowych zmysłach nie wie i nie chciałby wiedzieć. Holmes i Watson zostaną wplątani w sieć intryg i tajemnic sięgającą najwyższych szczebli władzy, a rozwiązanie sprawy wymagać będzie jedynie intelektu, szczęścia, ucieczki z więzienia, pomocy oddanych przyjaciół, olbrzymiego poświęcenia i… ciemnej plamy winy, która na zawsze pozostaje już w duszy detektywa. 

Przedstawianie większej ilości wydarzeń mijałoby się z sensem, gdyż pozbawiłoby was radości czytania Domu Jedwabnego. Warto jednak wiedzieć, iż w książce pojawia się masa postaci, znanych i nowych, które doskonale trzymają się swych ról. Po raz kolejny napotkamy Panią Hudson, inspektora Lestrad’a, czy Mycrofta (tym razem nawet on, odwodzić będzie swego brata od prowadzenia śledztwa). Pojawi się nawet chwilowo Moriarty, spełniając dość zaskakującą rolę.

Książka napisana jest bardzo dobrze (czytałem wersję angielską, jednak polskie tłumaczenie też jest ponoć niezłe), wersja angielska zawiera nieco archaizmów językowych, zapewne by odwzorować klimat oryginalnych opowiadań i stworzyć realistyczny wizerunek XIX wiecznego Londynu, napisana jest jednak zdecydowanie łatwiejszym i mniej hermetycznym językiem niż opowiadania autorstwa Doyle'a. 

Narracja prowadzona jest spójnie i wciąga czytelnika w dziejące się wydarzenia. Anthony Horowitz jest zdolnym pisarzem i korzystając ze swego książkowego i filmowego doświadczenia, umiejętnie stopniuje on napięcie i odkrywa przed widzem coraz to nowe aspekty intrygi.

Jak sam wyjaśnia we wstępie i na końcu książki, autor starał się odtworzyć klimat dawnego Londynu, co trzeba przyznać udało się dość dobrze. Nieraz stają nam przed oczami wyobraźni widoki brudnych, cuchnących, ciemnych i wąskich uliczek, rozświetlające mrok latarnie, przejeżdżające w deszczu dorożki, przechadzający się brukowanymi ulicami konstable, miasto przedzielone zarówno mostami, jak i różnicami majątkowo-społecznymi, a ostateczna tajemnica sięga do najciemniejszych zakamarków wiktoriańskiej (i nie tylko) umysłowości. 

Niektórzy zarzucają autorowi, że główny bohater przedstawiony został zbyt patetycznie, niewyraźnie, lecz nie należy zapominać, o tym jak przedstawiał go sam Doyle. Sherlock Holemes nie jest wytworem naszych czasów, lecz wcześniejszej epoki, jest to bohater utrzymany w ryzach swego niemal idealnego i posągowego wzorca, wydaje mi się, że do takiego właśnie wizerunku dążył Horowitz. Moim zdaniem, wręcz przeciwnie, jedyne co można zarzucić nowemu wcieleniu wielkiego detektywa to pewna widoczna wrażliwość na krzywdy innych. Ileż to razy świadkowie, klienci, czy obcy ludzie ginęli na łamach kart oryginalnych opowiadań, a jedną reakcją bohatera było czysto logiczne uznanie faktu i wyciągnięcie z niego dalszych wniosków. Tym razem jednak nie jest to zwykłe morderstwo, co częściowo usprawiedliwia postawę Holmesa. 

Dom Jedwabny (lub The House of Silk, co moim zdaniem brzmi znacznie lepiej) to książka warta wyjątkowego polecenia. Z niecierpliwością oczekuję na ewentualną kontynuację.

Autor: M. K.
Jeśli podobał ci się tekst, kliknij "Lubię to" na stronie głównej lub podziel się wrażeniami w komentarzu.   

Więcej na temat Sherlocka Holmesa możecie znaleść na blogach sherlockista oraz ninedin.


1 komentarze:

Ciekawa recenzja. Podziw dla autora że stanął na wysokości zadania. Trudno mierzyć się z legendą, zazwyczaj takie rzeczy nie wychodzą, bo czas już jest inny. Swoją drogą Sherlock ostatnio jest na topie. Guy Ritchie z wielką wprawą przeniósł postać na ekrany w komediowej konwencji. Twórcy brytyjskiego serialu przenosząc Holmesa do dzisiejszych czasów też zrobili to świetnie. Takie rzeczy cieszą, zwłaszcza gdy mnóstwo przykładów dookoła na czyste żerowanie na markach.

Prześlij komentarz