Ectaco JetBook Color

Pierwszy kolorowy czytnik książek w technologi E Ink- recenzja.

Rogue Trader

Epicka przygoda przestrzeni kosmicznej

Twilight Imperium 3rd Edition

Legendarna strategia planszowa w klimatach sf.

Dungeons and Dragons: Castle Ravenloft - gra planszowa

Zamkowe lochy i koszmarne monstra

25 lipca 2013

Scibor Monstrous Miniatures - Rene's Elven Bases Review

Lately there are lots of activities at Scibor Monstrous Miniatures. I think it’s almost like a bee or ants hive there. There are a lot of new lines of products, new paint jobs galleries and tons more of good stuff, and among that miniatures' treasure trove there are  accessories inspired by Elven motives, created by Rene's.

Rene’s minis are unique and distinctive in their style. I’ve got a chance to lay my eyes and hands on one set of small rectangular bases and one bigger round base. Off course that’s not all of Rene’s works, currently you can find elven products in multiple departments of Scibor’s store, including Bases, Decorated Plates, Basing Kits, Battlefield Terrain and more.

For me Rene’s works are a real treat and in time for current editions of Warhammer Hight Elves and Warhammer 40.000 Eldar armies. If you are a collector of Elven armies those battle bases (and most of Rene’s accessories) will fit neatly in your army plan.

The moment I’ve got my hands on Elven Skylight Mirror square 20mm bases I knew I was going to love them. You can see how much attention was paid to small details such as runes and elven patterns carved on the surface of each base. Such detailed work really helps to make them more convincing as “relics” and particularly pleasing for collectors' taste (and the price is not high, its only five euros).


You can see that at some point in the past those base surfaces used to be flat and highly decorated or engraved. In time erosion or environment and other external forces destroyed those beautiful patterns and left them shattered and in ruins as you can see them now. Still you can see the glamour behind that broken, ancient stones.

Most of designs that adorn Elven Skylight Mirror square 20mm bases are reoccurring themes in Rene’s works. You can find similar patterns on other bases or decorated plates. This creates a feeling of unity, one common and shared culture. Those accessories fit and complement each other perfectly. 

Among the shattered reliefs, lines and curves a large gem protrudes here and there (something like gems or oval stones appears on two of nine bases and a smaller one on two more). Despite ornamentations and cracks in the surface those battle bases are still flat enough to easily place a miniature, which is  important. I’ve often seen lots of really cool-looking bases, only to later determine that I have no easy way of putting my  model on top of it. 

The second product I’ve acquired is SF Elven 60mm round base (to be exact SF Elven 60mm round baseBREL0116) and that’s a real beauty. While previously described bases are flat and square-shaped, this product has a round shape. Reliefs and damaged statue parts protrude and extend in all directions, making it not a simple battle base, but a little diorama.


SF Elven 60mm round base has three distinctive levels, the first of which is the biggest flat surface, the easiest place for gluing miniatures, the second one is slightly higher, cracked and rounded elevation. This part of the base is very elaborate and it bears markings of passage of time. It is uneven, but still flat enough to put a  model on it. The Third level is the highest, the most visually significant part of this battle base, it has form of a huge head of a destroyed elven like sculpture.

The Partially degraded visage of the noble elf with a sharp and long helmet is sad and tranquil, its eyes are closed like ina millennia-long slumber. This is the highest point of the base and can be used for positioning of particularly dynamically-posed character or a flying miniature (at the top end of the stone helmet). Adding to all that is the earth and small stones that cover parts of the Elven base. Thanks to that you do not have to glue sand or other stuff to make earth/dirt effect, it’s already here.


It is a really  good looking battle base and it has been created with attention to small details, which helps to distinguish it from other accessories and models. As for quality, it is as always very good. I think there are some miscasts,At the bottom parts of the stone head  but it’s really hard to determine if it is an error or a deliberate attempt of recalling an eroded stone surface.


I will proudly display those accessories in my collection and I hope I will be able to get my claws on more Scibors products in the future.  




18 lipca 2013

Dredd - recenzja

Sędzia Dredd jest swoistą ikoną komiksu.  Seria ta stworzona została przez  Johna Wagnera oraz  Carlos Ezquerre i pojawiała się w prasie już od 1977 roku. Pomimo tego, że bohater ten nigdy nie osiągnął takiej popularności jak Superman, czy Batman, brutalny i bezpretensjonalny stróż prawa stał się ulubieńcem sporej części czytelników. Ja sam zawsze z jakiegoś niesprecyzowanego powodu lubiłem Sędziego Dredda. Możliwe, że przyczyną jest jego bezpośredniość, brutalność, niezłomna wiara w siebie i system oraz przeładowanie testosteronem (to prawie tak jakby się oglądało Niezniszczalnych). Może mam ku temu tez inne powody.

Jest to postać którą lubię, więc z dość dużym niepokojem spoglądałem w stronę filmowej adaptacji. Poprzednia ekranizacja była dość kontrowersyjna i wywoływała skrajnie różne emocje (mnie się nawet podobała, Stalone robił idealną szczękę Dredda spod hełmu). Z tego powodu zdecydowałem się na obejrzenie filmu dopiero kilka miesięcy po jego premierze. W dużej części zachęciły mnie do tego pozytywne komentarze zasłyszane od znajomych oraz fakt, że film kręcony był przez Brytyjczyków i Południową Afrykę, a nie przez jakieś amerykańskie molochy filmowe.

Dredd reżyserowany był przez Pete'a Travisa, a scenariusz został napisany przez Alexa Garlanda, w roli Dredda osadzono natomiast Karla Urbana. Jak wyszło? Cóż, to jeden z najlepszych ( i najbrutalniejszych) filmów akcji i science fiction jaki widziałem ostatnimi czasy.


Sądzę, że większość z Was chociaż pobieżnie zna rzeczywistość, w której osadzony został komiks i film. Jest to ponura wizja świata po wielu wojnach i tragicznych katastrofach. Ludzkość nękają choroby, mutacje, a moralność zeszła na dalszy plan, ustępując miejsca walce o przetrwanie i dominację silniejszego nad słabszym.

Największe i wciąż posiadające technologię skupiska ludzkie to gigantyczne miasta, otoczone obronnymi murami. W takich Mega-Metropoliach mieszkają setki milionów obywateli, Mega-City One, miasto w którym dzieje się akcja Dredda, zamieszkuje 800 milionów osób.

Tak ściśnięci i zamknięci w wielkich betonowych konstrukcjach ludzie, nie mają zbyt wielu powodów do zadowolenia i uczciwego życia. Przestępstwo jest największą plagą Mega-City One i każdego dnia rejestrowane jest co najmniej 17 tysięcy zgłoszeń o poważnym złamaniu przepisów. W takim systemie potrzebne było nowe narządzie do utrzymywania prawa, sędziowie.


Sędziowie to specjalna jednostka policyjna, każdy z sędziów jest policjantem, sędzią i katem w jednej osobie. Takie rozwiązanie pozwala chociaż w minimalnym stopniu utrzymywać spokój w mieście. Same przepisy też zostały zaostrzone i nawet za drobne wykroczenia można zostać skazanym na lata w więzieniu.
Fabuła filmu Dredd skupia się wokół postaci zwanej Ma-Ma, szefowej gangu handlarzy narkotyków i samozwańczej władczyni jednego z super-bloków. Ma-Ma odpowiedzialna jest za sprzedaż i dystrybucje nowego narkotyku Slo-Mo. Substancja ta spowalnia percepcję użytkownika do 1% faktycznej prędkości, sekundy mogą wydawać się godzinami.

Dredd trafia na ślad narkotyku przypadkiem, gdyż zostaje przydzielony do ocenienia nowej kadetki na sędziego. Test i pozorne samobójstwo wplątuje oboje stróżów prawa w wojnę z gangiem handlującym Slo-Mo.

Świetnym zabiegiem było ograniczenie terenu akcji do jednego super-blokowca. Dzięki temu można było skupić się na wiernym odwzorowaniu otoczenie i świata. To, co widzimy na ekranie, poraża intensywnością i realizmem, zabieg taki mógłby się nie udać, jeśli próbowano by rozszerzyć akcję na większą część Mega-City One.

Ściśnięcie świata do jednego budynku pozwala lepiej uchwycić atmosferę komiksu, dość wiernie odwzorowaną przez tą ekranizację. Zadbano o szczegóły, przedstawienie części mieszkańców bloku ich problemów, strachu i codzienności. Pamiętajcie jednak, że nie jest to wcale mały obszar, super-blok to wciąż kilometry i kilometry korytarzy, tysiące mieszkań i dziesiątki tysięcy ludzi.

Wizerunek sędziego Dredda jest nieco odmienny od komiksowego pierwowzoru. Zrezygnowano z części akcesoriów zdobiących mundur, a sam Dredd stał się wyższy, szczuplejszy i bardziej gibki, zamiast szerokiego i kwadratowego. Pomimo tych różnic, Karl Urban świetnie sprawdził się w roli sędziego.

Film jest za to tak samo brutalny jak komiks, a jeśli to możliwe, to nawet bardziej! Jest to szczera przestroga, dla pewnych osób ten film może być zbyt brutalny, serio. Wszystkie walki zostały dobrze wyreżyserowane. Starcia są dynamiczne i zmienne. Bohaterowie przechodzą z ofensywy do obrony, walczą zarówno z nielicznymi elitarnymi wrogami (w tym z oddziałem skorumpowanych sędziów) jak i z hordami gangsterów.

W trakcie strzelanin zdarza się kilka przypadków pseudo „matrixa” spowodowanego zażywaniem narkotyku, jednak ma to efekt czysto wizualny, nikt tutaj nie wygina się na wszystkie strony unikając gradu pocisków. Najczęściej sceny takie mają za zadanie podkreślić brutalność danego obrażenia. Widzimy dokładnie rozrywane ciało i mięśnie oraz roztrzaskiwane kości.

Dredd to nie bezmyślna sieczka,a  dzięki temu, że nie jest to film amerykański to faktycznie  widać fabułę, gra aktorska jest jak na film akcji całkiem ok. Film ten zaskakuje jakością wykonania i pomysłowością, coś czego się nie spodziewałem.


Dredd był dla mnie dużym, pozytywnym zaskoczeniem. Oglądałem go uważnie od początku do końca. Raz jeszcze uprzedzam jednak przed dużą dawką brutalności, niektóre osoby mogą uznać ten film za niesmaczny, ja jednak polecam.