Dzisiaj przedstawię swoje ważenia z zabawy jaką dostarczyła
mi kontynuacja gry Torchlight, nosząca wielce skomplikowany tytuł… Torchlight II (jak widać nie
trzeba specjalnie wymyślać i dodawać długich, bzdurnych nazw). Dodam, że nie uważam tego tekstu za pełną recenzję, prędzej wrażenia z rozgrywki, do tego zapewne subiektywne.
Tak jak w przypadku innych rzeczy, z powodu braku czasu, muszę
ostrożnie wybierać to w co gram. Tu zazwyczaj zwyciężają produkcje w stylu Call
of Duty, które mogę włączyć na 5-10 minut, pograć i wyłączyć. Ostatnio jednak
pojawił się natłok gier wybitnie wartych zainteresowania. W śród nich
znalazły się Resident Evil 6, Dischonored, X-com oraz właśnie Torchlight II.
Wśród graczy tytuł ten stał się poważną alternatywą dla
królującego do tej pory na polu cRPG Diablo. Pierwsza odsłona Torchlight
zaskoczyła bardzo pozytywnie i została ciepło przyjęta, dlatego gracze aż z niecierpliwością
oczekiwali na kontynuację. Jak wyszła i co w niej zawarto? Już teraz odpowiem, moim
zdaniem wyszła świetnie, a dodano więcej wszystkiego co było i całkiem sporo nowego
:).
Nie ukrywam, że jestem jedną z osób, które skusiły się i
kupiły Diablo III, tak, wiem, myślcie co chcecie, ale liczyłem na to, że gra
zapewni mi sporo zabawy. No cóż z początku tak było. Przeszedłem grę raz,
podobała mi się, chociaż pod koniec mocno się rozczarowałem, ostatnie akty
byłby niezwykle krótkie, a dobrego wyposażenia daleko było szukać. Przez całą
grę dostałem jeden legendarny przedmiot i to oczywiście nie dla mojej klasy (do
tego był znacznie gorszy niż zwykły magiczny z tego samego poziomu).
Miałem wrażenie, że niektóre elementy gry były tworzone na
siłę. Nie podobał mi się brak buteleczek z maną, orby z energią i pieniądze, które moim zdaniem są praktycznie nieprzydatne. Do tego wszystkiego dochodziło lagowanie serwerów, wyrzucanie z
gry, aktualizacje i wiele innych. Z grania w Diablo zrezygnowałem w połowie
drugiego przejścia.
Jakiś czas później pokazał się Torchlight II. Był opóźniony,
ale dla mnie stanowiło to plus, nie wiem czy kupiłbym kolejną taką grę zaraz po
zakupie drogiego i nieco rozczarowującego mnie Diablo III. Jednak dzięki większemu
odstępowi czasu od premiery Diablo oraz stosunkowo niewielkiej cenie, skusiłem się i kupiłem
grę przez Steam, do tej pory nie żałuję tej decyzji.
Większość z was na pewno chociaż pobieżnie kojarzy tytuł
Torchlight, więc nie będę się rozpisywał na temat historii i tym podobnych
rzeczy. Jak wiemy jest to produkcja cRPG, alternatywa między innymi dla serii Diablo, tworzona
przez osoby związane ze złotymi latami wyżej wymienionej gry.
Wszystko jest
kolorowe, bajeczne i bardziej kreskówkowe. Torchlight II to na pewno nie jest
tytuł powalający fajerwerkami graficznymi i dobrze, bo dzięki temu działa
szybko i mogę grać nawet na laptopie. Pomimo małych wymagań stylistyka gry działa
na plus i wywołuje pozytywne uczucia estetyczne (oczywiście niektórym może nie
pasować nieco „infantylna” oraz bajeczna otoczka, kwestia gustu, a o gustach się ponoć
nie dyskutuje, ja wolę Torchlight'a, inni wolą Diablo).
Pierwszy Torchlight był sukcesem i wystarczyło nie zawalić ustanowionych
standardów, co zrobiono. Dodano więcej potworów, przedmiotów, różnorakich
opcji, a to wszystko wzmocnił jeszcze wyczekiwany multiplayer. Sam jak na razie
grałem głównie w opcję single, więc nad walką w sieci rozwodzić się nie będę,
jednak kampania dla pojedynczego gracza w pełni mnie usatysfakcjonowała (jak na
razie).
Do wyboru mamy cztery klasy postaci, Engineer, Outlander, Berserker
i Embermage. Każdy z bohaterów charakteryzuje się oczywiście innym stylem
rozgrywki, ja początkowo wybrałem Embermage, a niedawno rozpocząłem też grę
klasą Engineer.
Każda z klas ma trzy drzewka rozwoju umiejętności, a do tego
mogą wspomagać się zapamiętywanymi czarami. Wybrane umiejętność można wycofać,
ale tylko trzy ostatnie, więc niestety źle zainwestowane punkty mogą przepaść.
To moim zdaniem największy brak, powinno się wprowadzić jakąś możliwość
wycofania i ponownego rozdzielenia wszystkich punktów.
Ja do poziomu 30
praktycznie nie brałem żadnych umiejętności, po to by mieć punkty na
najpotężniejsze (zwłaszcza, że aby wymasować jednego skilla trzeba aż 15
punktów). Istnieje możliwość zresetowania punktów, ale teoretycznie jest to
oszustwo i postać zostaje wtedy oznaczona w trybie multiplayer.
Umiejętności dzielą się na aktywne i pasywne, niektóre to
ataki zasięgowe lub bliskie, inne to aury ochrony, wzmocnienia itp. Pewne opcje
działają tylko z konkretną bronią albo wyposażeniem. W przypadku maga mamy
trzy ścieżki ognia, lodu i błyskawic, osobiście uważam pierwszą i ostatnią za
najużyteczniejsze (zadają największy dmg i są obszarowe). Pasywne zdolności z
drzewek wspomagają często konkretną ścieżkę rozwoju, np. w ogniu dają możliwość
zadawania celowi większych obrażeń, jeśli został on wcześniej podpalony
(właśnie takie umiejętności okazują się niezwykle ważne).
W śród ciekawych, pasywnych zdolności znajdują się też
wzmocnienie broni (np. kosturów czy różdżek). Moc dotycząca różdżek jest dość
niestała i śmieszna, mianowicie stwarza szansę na losowy efekt magiczny, więc w
moim przypadku często na ekranie pojawiają się znikąd meteoryty, deszcz ognia,
czy latające magiczne nietoperze i inne dziwactwa.
Tak jak w poprzedniej części Torchlight w podróży towarzyszy
nam zwierzak. Może to być pantera, fretka, kot, buldog, smoczek/bazyliszek,
albo …słodki mały psiaczek. Oczywiście za sprawą łapanych rybek nasz zwierz
może zmieniać się w jakąś inną bestię, lub zwiększyć swe cechy. Niestety efekty
te są krótkotrwałe i ja w sumie praktycznie nie pamiętam o ich wykorzystywaniu.
W każdym mieście znajduje się stawik do łowienia ryb, podobne można odszukać w
zwiedzanych lokacjach, jednak te poza miastem mają ograniczoną liczbę połowów,
ale za to szansa złapania lepszej ryby jest większa. Pojawiają się też specjalne
oczka wodne, z których zamiast ryb wyciąga się przedmioty magiczne.
Zwierzak jest przydatny, zwłaszcza dla klas słabszych
fizycznie. Odciąga przeciwników i pomaga oczyścić teren z niebezpieczeństw.
Może nosić własne wyposażenie, uczyć się czarów, a do tego może zdalnie
sprzedawać znalezione przedmioty. Jego ochrona jest ważna, gdyż jak się okazuje
moja postać zaczęła mieć w połowie gry spore problemy z częstotliwością
umieralności. Pomimo tego, że rozwijam żywotność dość mocno, wystarczą dwa,
trzy ciosy i jestem martwy (jak to mag), lub muszę szybko uciekać i korzystać z
napoju leczącego. Dlatego też stosuję obecnie taktykę zdalnych czarów
obszarowych i atakowania za pomocą zwierzaka.
Tutaj pojawia się mały zgrzyt. Embermage posiada duży
arsenał potężnych czarów obszarowych. Niestety z jakiegoś powody działają one
tylko wtedy kiedy jesteśmy w pobliżu / widzimy atakowanego przeciwnika. Jeśli
np. zostawisz gdzieś kulę z piorunami, to będzie ona razić przeciwników tylko
jeśli będziesz to widział. Nie da się aktywować czaru i wycofać się, czekając
aż poradzi on sobie z wrogami.
Wyposażenie, tak jak w podobnych tytułach, składa się z
elementów pancerza i broni. Uzbrojenie może posiadać kilka poziomów
unikalności, a poza tym istnieje opcja dodawania dodatkowych mocy i wkładania
magicznych gemów ( o ile przedmiot posiada wolne sloty). Niestety ulepszanie
broni nie jest ani łatwe ani poste,. Najpotężniejsi ulepszający rzemieślnicy są
na losowych mapach i co najgorsze po chwili znikają! Przekonałem się o tym
kilka razy. Byłem w trakcie ulepszania oraz przeliczania statystyk, a tu nagle zonk!
Enchanter zniknął i nie ulepszyłem tego co chciałem.
Poza tym zabawa z bronią jest niezwykle droga, a pieniędzy
wcale nie ma zbyt wiele (wreszcie jest sens zbierania złota, nie tak jak w nowym
Diablo).Gemy i specjalne przedmiot dają oczywiście inne efekty jeśli wsadzone
są w broń, a inne jeśli w pancerze. Do tego w przedmioty niższych lv nie można
włożyć znacznie mocniejszych wspomagaczy.
Warto jeszcze wspomnieć, że w Torchlight II pojawia się
wiele kompletów, dających po złożeniu rozmaite dodatkowe umiejętności. Prawdę
powiedziawszy, mam wrażenie, że tych zestawów jest bardzo dużo, (może nawet za
dużo), albo te prostsze trafiają się zbyt często. Te same elementy
powtarzają się (np. buty) z lekko innymi statystykami. Za to najpotężniejszych
zestawów nie widać, np. przez całą grę zdobyłem tylko hełm z setu dla maga,
a pozostałych sześciu czy siedmiu elementów nie znalazłem.
Poza zwykłymi przeciwnikami przyjdzie nam się zmierzyć z
championami oraz bossami. Stanowią oni znacznie większe wyzwanie niż szeregowi
wrogowie. Posiadają rozmaite aury, moce i potrafią niekiedy przywoływać
sojuszników.
Radzę też otwierać sobie portale (nie znikają po użyciu) na
głębszych poziomach lochów w późniejszej części gry. Punktów kontrolnych jest
mało i po śmierci mamy wybór albo wrócić do miasta i znowu schodzić w głąb,
albo zapłacić sporą sumkę i odrodzić się na początku danego poziomu, a wierzcie
mi, pieniądze można wydać w Torchlight II bardziej rozsądnie.
Idąc z fabułą gry można wykonywać misje podstawowe i
dodatkowe. O ile do ukończenia głównego wątku potrzebne są tylko te pierwsze,
to zadania bonusowe pomogą wzmocnić postać oraz zdobyć dodatkowe wyposażenie,
albo tez odblokować unikalnego kupca. Ja starałem się wykonać wszystkie questy
jakie tylko znalazłem.
Po ukończeniu Torchlight II dostajemy dwie możliwości
kontynuacji zabawy. Pierwsza z nich to dostęp do specjalnego pomieszczenia,
gdzie od robotów można kupować przedmioty, a od specjalnego kupca zdobywać
różne rodzaje map. Każda z tych mapek może mieć specjalne warunki, np. +5%
doświadczenia, +10% szansy znalezienia magicznych przedmiotów, +20% złota, ale
takie bonusy nie zawsze muszą być pozytywne. Podobne wzmocnienia mogą dostać
przeciwnicy, a gracz może być osłabiony.
Mapy te odpowiadają różnym poziomom i obszarom znanym z gry.
Jak dla mnie były niezwykle ciekawe. Dzięki temu trybowi podniosłem
doświadczenie postaci, zdobyłem sporo ciekawych przedmiotów i toczyłem walki z
naprawdę potężnymi bossami, w tym nawet z olbrzymimi smokami oraz demonami,
niespotykanymi przeze mnie w normalnej rozgrywce.
Druga opcja to rozpoczęcie gry +, czyli zaczynamy przygodę
od początku, z doświadczeniem, umiejętnościami i wyposarzeniem, jednak wszystko
zostaje przeskalowane w górę, czyli wyzwania dostosowują się do naszego poziomu
(chociaż ja mając lv 62 zacząłem grę, która wyskalowana była do poziomu 51). Teraz
pozostaje mi zwiększenie trudności rozgrywki i przejście Torchlight’a innymi
klasami. Za jakiś czas spróbuję również pewnie trybu multiplayer.
Polecam Torchlight II, każdemu kto jeszcze nie miał
przyjemności zetknąć się z tym tytułem, a tym którzy już rozpoczęli przygodę,
życzę miłej zabawy i udanych łowów. Na koniec zapraszam jeszcze do obejrzeniu kilku zrzutów ekranu poniżej.
Jeśli podobał ci się tekst, kliknij "Lubię to" na stronie głównej, albo na Facebookowym profilu Sthenno, lub podziel się wrażeniami w komentarzu. Wasze wsparcie daje nam motywację i pomaga w dalszym rozwoju serwisu Sthenno
7 komentarze:
Gra niezła, przeszedłem raz i teraz od czasu do czasu gram drugą postacią, ale chyba Diablo III mimo wszystko ma lepsze repleyability.. zupełnie inna sprawa, że jest 3x droższe, m.in. dlatego diabła trzeciego koniec końców nie zakupiłem.
Dla mnie właśnie na odwrót. Diablo III przeszedłem i za drugim razem już mnie strasznie znudziło (gdzieś w połowie). Natomiast T2 jakoś mnie przykuło i kończę właśnie drugi raz :)
Diablo 3 jak dla mnie było porażką. Nie tego się spodziewałam. Torchlight 2 pozwolił pozbyć się niesmaku i wypełnił cały mój wolny czas :)
Klasy wydają mi się jednak ciekawsze w D3 mimo wszystko, w T2 jakoś nie mają wielkiego polotu..
No racja, klasy w T są jakieś takie nijakie, w sumie podobne i nic wymyślnego. Komuś może się to podobać, trzymanie się klasyki a nie wymyślanie dziwactw. Z drugiej strony taki szaman z Diabloka jest cool :). Podobają mi się obie gry, ale jeśli dodam do tego cenę i problemy z graniem to Torchlight wychodzi na prowadzenie.
Dla mnie TII to największe rozczarowanie roku, gra bardzo chaotyczna i ADHD. W porównaniu do pierwszej części straszny krok w tył. Natomiast co do DIII to po patchu 1.05, który dodał opcje zwiększenia poziomu trudności przeszedłem z żoną jeszcze raz. W Diablo III gra się fajnie o ile nie korzysta się z Action House'u, który strasznie psuje zabawę. Najlepiej grać w trybie hardcore. Niestety fabuły DIII żaden patch nie uratuje, jest po prostu głupia :(
Chciałem dać D 3 jeszcze jedną szansę, więc skończyłem to drugie przejście. Patch faktycznie trochę poprawia. Złotych przedmiotów jest więcej, ale jak dla mnie ciągle ta sama monotonia. Chaos, o którym wspominasz, jest dla mnie plusem T2, a jego brak minusem w D3. Poza tym po graniu w T2, miałem wrażenie, że postacie z Diablo strasznie wolno się poruszają :). nie wiem, czy przejdę Diablo trzeci raz, może się kiedyś skuszę, ale będę potrzebował sporej przerwy, albo większego dodatku. Rozumiem jednak tych, którzy wolą Diablo od Torchlight.
Prześlij komentarz