12 września 2012

Scooby Doo! Mystery Incorporated: powrót detektywów

Każdy z nas miał w dzieciństwie jakieś wzorce i bohaterów. Większość osób lubi też powracać myślami do przeszłości, czasów beztroski i dzieciństwa. Niemal wszyscy potrafimy wciąż przywołać w pamięci książki, bajki, zabawy, będące naszymi ulubionymi, a które wciąż przywołują w sercu znajome ciepło oraz uśmieszek na twarzy. Psychikę kształtuje wszystko to co nas otacza, to co widzimy i odbieramy naszymi zmysłami, to z kim się zadajemy i to co obejrzymy lub przeczytamy. 

Dla mnie jednym z pierwszych bodźców, który pchnął mnie w odmęty niezwykłego i magicznego świata fantastyki był film animowany, wydawało by się zwykła kreskówka produkcji studia Hanna-Barbera, zatytułowana Scooby Doo (oraz późniejsze kontynuacje Scooby Doo gdzie jesteś?, Nowy Scooby Doo itd.).

Świat bohaterów tej kreskówki pełen jest tajemnic, zagadek i potworów, nie przypuszczałem nawet, że kiedyś dzięki grom oraz książkom sam odwiedzę podobne rzeczywistości. Moje dziecięce zamiłowanie do Scoobiego powróciło z nową siłą, gdy zainteresowałem się grami fabularnymi. Pamiętam, że jako początkujący gracz oraz mistrz gry zastanawiałem się w jaki sposób wykorzystać scenariusze z tej bajki do tworzenia przygód w Zew Cthulhu. 

Pomysł ten okazał się całkiem udany i zaowocował kilkoma ciekawymi sesjami. Scooby Doo idealnie pasuje do Lovecraftowskiego universum, przecież bohaterem tej kreskówki jest grupa poszukiwaczy przygód/tajemnic, która rozwiązuje zagadki inspirowane dawnymi legendami i walczy z potworami, to wszystko podane w formie możliwej do przetworzenia przez młodego odbiorcę (humor, bohaterowie nastolatki, fałszywe potwory).

Od czasu premiery pierwszego serialu dotyczącego Scoobiego wiele się zmieniło. Obecnie prawie każdy, w mniejszym lub większym stopniu, kojarzy całą paczkę bohaterów rozwiązujących zagadki i łapiących przestępców przebierających się za monstra. Jednak dla wielu naszych ideałów z czasów młodości ani czas ani współczesna kultura popularna nie były łaskawe. Liczne przeróbki i kontynuacje najczęściej pogarszały ulubione tytuły w oczach oddanych fanów, niestety tak było momentami również ze Scooby Doo.

Rozmaici twórcy, z mniejszymi lub większymi sukcesami, eksperymentowali z formą serialu, wprowadzali nowe postacie, lub mieszali światy. Gadająca psina doczekała się partnera w postaci siostrzeńca Scrappy Doo, współpracującego z pozostałymi bohaterami. To jednak nie wszystko gdyż Scooby i reszta paczki tymczasowo łączyli siły z przeróżnymi sportowcami, muzykami, wieloma bohaterami innych bajek. Sprawy nie polepszyły filmy fabularne z 2002 i 2004 roku (na szczęście zrobiono tylko te dwa), które w moich oczach zupełnie nie nadawały się do oglądania.

Powstały odrębne seriale animowane, skupiające się na przykład na postaciach samego Scoobiego i Shaggiego, cofnięto nawet bohaterów do czasów dzieciństwa, moim zdaniem były to kolejne niewypały. Na szczęście sytuacja prezentowała się nieco odrębnie w przypadku pełnometrażowych produkcji animowanych o naszych młodych detektywach. Wiele z tych tytułów stało na dość wysokim poziomie, wprowadzając jednocześnie pewnie novum do utartej już konwencji, prawdziwe potwory. Po raz pierwszy pojawiły się wampiry, wiedzmy, kosmici, którzy nie byli zwykłymi przebierańcami. 

Był to ciekawy zabieg, jednak nie wszystkim chyba do końca odpowiadał (mnie się podobało, jednak mając pewnie na względzie dzieci zrezygnowano z takiego podejścia). Nie należy się jednak załamywać, gdyż po licznych błędach, próbach, porażkach i sukcesach pojawił się wreszcie nowy serial wart uwagi, Scooby Doo! Mystery Incorporated (znany w Polsce jako Scooby Doo i brygada detektywów).

Tytuł ten wprowadził duży powiew świeżości, zachowując jednak pewne utarte i lubiane kanony serii. Cała drużyna bohaterów (w której skład wchodzą Fred Jones, Daphne Blake, Velma Dinkley, Kudłaty/Shaggy Rogers oraz oczywiście mówiący pies Scooby Doo) ponowienie stanęła do walki z zagadkami, przebieranymi monstrami, będącymi w rzeczywistości różnej maści oszustami i przestępcami. Wprowadzono także wiele nowości. 

Określono dokładnie miejsce akcji, jest to rodzinne miasteczko wszystkich bohaterów Crystal Cove, które szczyci się mianem najbardziej nawiedzonego miejsca na ziemi. Dowiadujemy się również, że to właśnie w tej okolicy miały dziać się dawne przygody Scoobiego. Upamiętniać te zdarzenia ma miejscowe muzeum potworów, gdzie na wystawach można znaleźć stroje większości straszydeł z klasycznej serii Scoobiego.

Wprowadzono też, lub też rozwinięto, wątek miłosny. Zapewne jest to ukłon w stronę młodzieży, na szczęście daleko temu do głupawych licealnych romansów, poza tym faktycznie trudno było uwierzyć, że w takiej mieszanej grupce nigdy nic się nie działo :). Związek (jeśli można go tak nazwać) Daphne z Fredem jest od dawna dość oczywisty, ona jest zakochana w nim, a on kocha pułapki, i ją chyyyyba też, jak w pobliżu nie ma pułapek. 

Pewnym zaskoczeniem może być jednak uczucie rodzące się pomiędzy Velmą a Kudłatym, ze Scoobim pośrodku, w przypadku tak oryginalnego trójkąta można się domyślić, że będzie wesoło. Na szczęście wszystko to potraktowane jest z dużym przymrużeniem oka, nie musimy wiec obawiać się drugiego Zmierzchu (którego parodia jednak kilkukrotnie się pojawia).

Poznajemy wreszcie rodziców bohaterów oraz innych ich znajomych. To, co z początku wydaje się kontynuacją starej tradycji Scoobiego, czyli rozwiązywanie zagadek i łapanie przebierańców, szybko okazuje się jednak czymś więcej. Scenarzyści wiedząc, że współczesny odbiorca jest bardziej wymagający, stworzyli scenariusz pełen zwrotów i intryg. Okazuje się, że z pozoru nie związane ze sobą sprawy łączą się w jeden obraz wielkiego spisku dotyczącego tajemniczego skarbu, którego historia sięga setki lat wstecz.

Tym razem w serialu spodziewać się możemy większej dawki akcji (i mroku, zobaczcie na screen po lewej, creepy), większej ilości faktów na temat bohaterów, nowych niebezpiecznych przeciwników, a nawet zdrady i miłosnych zawodów (bleee). Pojawiają się też ciekawe postacie drugoplanowe, na przykład Mister E (z czasem odgrywający coraz większą rolę w intrydze, postać chaotyczna, raz pomaga innym razem szkodzi), didżejka oraz redaktorka miejscowego radia, burmistrz oraz uparty i irytujący szeryf Bronson (jedna z zabawniejszych postaci). Co jakiś czas epizodycznie pojawiają się także rodzice głównych bohaterów (w przypadku Freda, nabiera to większego znaczenia w drugiej serii).

Fabuła rozwija się w sposób intrygujący, a pierwszy sezon kończy się dość dramatycznie (dość powiedzieć, że Kudłaty kończy w akademii wojskowej), z kolei sezon drugi przybiera nieco inny ton. Z pomiędzy tajemnic i historii Crystal Cove zaczyna wyłaniać się obraz czegoś większego i bardzo starego. Wśród tajemnic lawirują motywy znane większości miłośnikom grozy i fantastyki, jest to olbrzymi plus tej produkcji. Scooby Doo! Mystery Incorporated to prawdziwa skarbnica nawiązań do kultury popularnej. Znajdziecie odniesienia do pamiętnych bajek Hanna-Barbery i nie tylko, pojawią się między innymi dr Quest, czy Blue Falcon wraz ze swym psim towarzyszem (genialny odcinek), będą nawiązania do Kapitana Planety i planetarian oraz do Archiwum X oraz wielu innych.

Dowiemy się, że we wstydliwych mrokach młodzieńczej przeszłości Kudłatego oraz szeryfa Bronsona kryją się liczne sesje w D&D, pojawiają się odcinki będące pastiszami oraz parodiami między innymi Zmierzchu, ale też różnorakich klasycznych horrorów. To jednak nie wszystko, w Crystal Cove mieszka nawet sam Samotnik, Lovecraft (pod nieco zmienionym nazwiskiem Hatecraft). Pracuje on w szkole i pisze horrory o straszliwych mackowatych stworach z innych światów (jedna z tych bestii staje nawet na drodze bohaterom), dodatkowo bolączką pisarza jest to, że jego twórczość nie może rywalizować popularnością z książkami o nastoletnich wampirach… A nad tym wszystkim złowrogo zawisło widmo Nibiru (tego się nie spodziewałem).

Pomimo tych wszystkich zmian i nowych motywów, moim zdaniem Scooby Doo! Mystery Incorporated jest najbliższe swemu klasycznemu pierwowzorowi. Twórcy potrafili oddać klimat i nastrój najstarszych serii, zrezygnowali też z wielu zbędnych, wprowadzonych na siłę modyfikacji, powracając na przykład od klasycznych strojów noszonych przez młodych detektywów. Większość odcinków utrzymuje również od dawna znany i sprawdzony schemat scenariusza Scoobiego (pojawienie się potwora – przybycie bohaterów – zbieranie poszlak przerywane ucieczkami i straszeniem przez monstra – pułapka – demaskowanie złoczyńcy), przy tym wszystkim zachowano też oryginalny komizm serii.

Odniesienia do współczesnej kultury popularnej, filmów, książek, gier w niczym nie przeszkadzają i nie zaburzają za bardzo konstrukcji serialu. Podobnie eksploracja przeszłości wraz z pojawianie m się znanych z dzieciństwa bohaterów powoduje tylko uśmiech na twarzy, a nie grymas irytacji. Szczerze polecam ten serial animowany wszystkim, młodym i starszym (jeśli to tylko możliwe, radzę oglądać w oryginalnej wersji językowej), każdy znajdzie coś dla siebie, tak wiem, że to slogan, ale w tym przypadku wierzę, że jest prawdziwy.

Autor: M.K.

Jeśli podobał ci się tekst, kliknij "Lubię to" na stronie głównej, albo na Facebookowym profilu Sthenno,  lub podziel się wrażeniami w komentarzu. Wasze wsparcie daje nam motywację i pomaga w dalszym rozwoju serwisu Sthenno

Poniżej jeszcze kilka grafik i ciekawe linki.





Ciekawe linki:

3 komentarze:

Oooo mega pomysł na połączenie tych światów! Muszę obejrzeć :-) Dzięki!

Warto wspomniec, ze w odcinku "The Shrieking Madness" - tym z HPL - pojawia sie tez Harlan Ellison. Chyba bede musial jednak calosc obejrzec. :)

PS. Prosze, wylaczcie ciapcie. Te numerko-cyferki sa nieczytelne, a blogspot sam z siebie dobrze wylapuje spam.

Serial jest zacny, więc polecam obejrzeć cały :). Ciapcie wyłączone ;)

Prześlij komentarz