Nareszcie. Premiera Diablo 3 zbliża się wielkimi krokami. Przedsmakiem tej chwili była otwarta beta (nazwijmy to tymczasowo udostępnionym demem), która miała miejsce w dniach 20-23 kwietnia. Każdy mógł założyć konto na battlenecie i pobrać grę. Nie da się ukryć, że jest to dobry chwyt marketingowy. Wierni fani Diablo i tak kupią najnowszą odsłonę, natomiast niezdecydowani mieli okazję zobaczyć, co może ich czekać, ja należałem do drugiej kategorii.
Jak zapewne większość z was grałem niejednokrotnie w poprzednie części Diablo, jednak zdecydowanie nie zaliczałem się do najbardziej oddanych graczy. Nie grałem w sieci, wolałem tryb singleplayer. W sumie ukończyłem Diablo II jakieś cztery razy i może kolejne dwa razy z różnymi modami. W porównaniu do wielu osób, taka liczba to kropla w morzu.
O Diablo 3 mówiło się od dawna i na pewno byłem nim zainteresowany, jednak miałem pewne obawy, które między innymi powstrzymały mnie od zakupu Starcrafta 2, cena i wymóg stałego połączenia z Internetem. To samo temperowało moje odczucia w tym przypadku... i niestety miałem z tym trochę racji. Nie zmienia to faktu, że po tym weekendzie z opcji „pewnie kiedyś kupię” przeszedłem na „nie do końca wiem czemu, ale kupię 15go”.
Żeby nie było zbyt dobrze, moja przygoda z Diablo 3 zaczęła się od wad. Wiem, iż była to beta, ale jednak mam przeczucie, że przy premierze nie będzie wiele lepiej i Blizzardowi nie uda się uniknąć problemów, kłopoty mogą mieć zwłaszcza osoby korzystające z dystrybucji cyfrowej. Betę trochę ciężko było z początku pobrać i transfer nie należał do najwyższych. Dodatkowo dwukrotnie pod koniec pobierania wyskoczył mi niesprecyzowany błąd, który wymuszał odinstalowanie gry i pobieranie wszystkich plików na nowo.
W sobotę rano udało mi się zainstalować wszystko i zalogować do gry. Wszystko wyglądało ładnie, można było stworzyć każdą postać (czarownik, szaman, łowca demonów i mnich). Oczywiście, jak to demo, gra posiadała ograniczenia, głównie w postaci narzuconego maksymalnego poziomy postaci oraz zakończenia fabuły w danym momencie. Ostatecznie można pograć jakieś 2-3 godziny, ale potem pozostaje nam tylko wymaksowanie postaci na jakim lv możemy i zwiedzanie miejsc, w których już byliśmy.
Przyznaję, że nie grałem tyle samo każdą z klas, do końca dema doszedłem czarodziejem i łowcą czarownic. Wiązało się to z niewielką ilością dostępnego czasu oraz kolejnym problemem bety… zbyt mała pojemnością serwerów. W sobotę około godziny 11 wyrzuciło mnie z gry i właściwie do niedzieli nie byłem w stanie się zalogować. Później poprawiono przepustowość serwerów, ale lagi i tak były i z rzadka zdarzało się być wyrzuconym z gry. Obawiam się, że podobna sytuacja zaistnieje po premierze i minie pewnie kilka dni zanim wszystko będzie płynnie działać.
Wszystkie te problemy zrównoważyła jednak sama rozgrywka. Postacie różnią się od siebie nie tylko uzbrojeniem, wyglądem, umiejętnościami, ale nawet źródłami swej mocy. Czarodziej ma pulę zdrowie oraz Arcane Energy, szaman zużywa manę, łowca ma aż 3 współczynniki, życie, rage i hatred itd. Twórcy starali się, aby różnice były faktycznie widoczne. Większość zasobów „many” i jej podobnych odnawia się z czasem, w zależności od wyposażenia i przypisanych umiejętności, szybciej lub wolniej. Pozostały buteleczki ze zdrowiem, jednak (przynajmniej w demie) nie było uzupełnień mocy magicznych. Zdrowie można też podreperować za pomocą czerwonych kul pozostawionych po niektórych pokonanych przeciwnikach.
Wrogów likwidujemy z pomocą broni oraz umiejętności. Te pogrupowane są na podstawowe i dalsze. Przypisuje się je pod lewy i prawy przycisk myszki, a pozostałe pod klawiaturę numeryczną. Umiejętności podstawowe, są tak naprawdę naszym podstawowym atakiem, wspomaganym najczęściej przez secondary sill. Wszystkie umiejętności mogą być dodatkowo wzmacniane rozmaitymi runami, co powoduje zwiększenie lub zmianę ich efektu. Nowe zdolności dostajemy wraz z rozwojem postaci i nie przeznaczamy już na nie żadnych punktów. Niby jest bardzo dużo możliwych kombinacji, ale zastanawiam się, czy nie jest to krok w tył i zbyt duże uproszczenie, jakby Blizzard bał się, że gracze nie potrafią sami rozdzielać punktów.
W każdym momencie da się zmienić przypisaną konfigurację mocy, jednak możesz używać tylko po jednej z każdego rodzaju w danej chwili. Umiejętność podstawowa zazwyczaj nie jest płatna i zezwala na atakowanie nią cały czas. Druga ze zdolności zazwyczaj konsumuje energię duchową, natomiast pozostałe są darmowe, ale mają dłuższy czas regeneracji, albo pobierają któryś z zasobów. Nie sądziłem, że taka opcja mi się spodoba, ale jednak sprawdza się w praktyce. Oczywiście moce są różnorodne i każda postać skupia się na jakimś innym aspekcie walki. Niestety w związku z obecną mechaniką, nigdy nie będziemy mieć dostępnych na raz więcej niż kilku mocy.
Przedmioty i związana z nimi mechanika różni się nieco od tego, co znamy z poprzednich części. Wariantów ekwipunku jest co najmniej tyle co w Diablo 2, posiadają dawne i nowe efekty, więcej stopni rzadkości i nowe umiejętności. W becie można było odnaleźć głównie przedmioty białe – zwykłe i niebieskie – lepsze, z bonusem. Na samym końcu zdobyłem jeden lepszy niezidentyfikowany początkowo przedmiot.
Podobnie jak w Diablo 2 w trakcie gry można rekrutować najemników. Przyznam szczerze, że bywają przydatni. W Demie napotkałem Paladyna, który pełnił dla mojego czarodzieja rolę tanka. Nie był zbyt silny, ale zajmował sobą mniejsze potworki. Towarzysze mogą awansować, można wyposażać ich w lepszą broń i ekwipunek i wybierać ich taktykę oraz to jakimi umiejętnościami mogą się posługiwać. Dzięki temu zwiększa się zakres kontroli nad tymi postaciami i czyni je bardziej użytecznymi. Np. Paladyn może leczyć bohatera gracza, lub jeśli gracz jest zagrożony, wojownik ściąga na siebie ataki przeciwników
Wracając do przedmiotów, wymyślono całkiem nowy system wytwarzania ekwipunku. Znalezione w trakcie gry specjalne przedmioty (niebieskie i lepsze) można rozłożyć na komponenty, z tych za to da się stworzyć inną broń. To jaki przedmiot możemy wytworzyć zależy od receptur oraz naszego poziomu finansowego. Umiejętności kowalskie można podwyższyć za odpowiednią opłatą, dzięki temu wytwarzane przedmioty stają się mocniejsze. Widać Blizzard pozazdrościł innym tytułom rpg. Tak jak w Diablo 2 przedmioty można wzmacniać klejnotami.
W oczy rzucają się osiągnięcia i „comba”, które pojawiły się w grze. Osiągnięcia nie są niczym nowym i dość oczywiste jest zaimplementowanie ich w Diablo 3. Przez combo mam na myśli nagrody w postaci dodatkowych punktów doświadczenia za wykonanie niecodziennej akcji. Na przykład za zniszczenie większej ilości przedmiotów w krótkim czasie, albo zabicie dużej liczby przeciwników na raz.
Co do przeciwników jest ich na pewno masa chociaż w demie nie pojawiło się zbyt wiele rodzajów potworów. Poza zwykłymi zombiakami, ghulami i szkieletami można było zobaczyć monstra wskrzeszające (wyżygujące) nowe zombie. Także duchy oraz olbrzymy, eksplodujące po śmierci, pozostawiając po sobie atakujące glisty. Oprócz tego pojawiły się trupy, które po zniszczeniu wciąż starają się atakować oderwaną górną połową ciała i inne.
Plusem dla wielu może być wprowadzenie nowego poziomu trudności. Poza znanymi już Koszmarem i Piekłem dochodzi Inferno, będące dostępne po ukończeniu gry na poziomie Piekło. Graficznie wszystko wygląda ładnie, ale chyba bez przesadnych fajerwerków. liczyłem na coś więcej (może na coś innego). Nie obyło się bez bugów i postacie w wersji z bety wydawały się czasem dość ubogie. Z jednej strony Diablo 3 można by porównać do każdej innej podobnej gry, z drugiej, chyba nadal ma w sobie to coś, ale już nie tak mocne jak w przypadku Diablo 2. Z mocniejszymi opiniami należy poczekać do premiery pełnej gry.
To tyle jeśli chodzi o moje wrażenia z Diablo 3 . Zapewne nie ująłem w tej krótkiej (jak na taką grę, nawet betę) recenzji. Są to moje subiektywne wrażenia i nie jestem ekspertem od tej gry, więc wiem jedynie to co zobaczyłem w trakcie weekendu, z poziomu przeciętnego gracza. Więcej informacji o Diablo 3 można znaleźć na oficjalnych stronach np. TUTAJ. Ja tymczasem czekam też na Torchlight 2 i chyba kupię oba te tytuły.
To tyle jeśli chodzi o moje wrażenia z Diablo 3 . Zapewne nie ująłem w tej krótkiej (jak na taką grę, nawet betę) recenzji. Są to moje subiektywne wrażenia i nie jestem ekspertem od tej gry, więc wiem jedynie to co zobaczyłem w trakcie weekendu, z poziomu przeciętnego gracza. Więcej informacji o Diablo 3 można znaleźć na oficjalnych stronach np. TUTAJ. Ja tymczasem czekam też na Torchlight 2 i chyba kupię oba te tytuły.
Ps: w Diablo 3 nie ma krowiego levelu... niestety
Jeśli podobał ci się tekst, kliknij "Lubię to" na stronie głównej lub podziel się wrażeniami w komentarzu.
Poniżej jeszcze kilka krótkich filmików.