Groza
i horror mogą objawiać się w wielu postaciach. Nośnikami takich idei mogą być
nie tylko formy bardziej tradycyjne, jak literatura czy film, lecz również
bardziej kontrowersyjne, jak gry lub animacja.
Japońska
animacja jest tworem unikalnym i niezwykłym, porusza więcej tematów niż kino
fabularne a jej korzenie sięgają głęboko w tradycje kraju kwitnącej wiśni. Anime jest też zdecydowanie bardziej
plastycznym nośnikiem różnego rodzaju treści, w tym i obrazów grozy, niż wiele
innych mediów. Jednak z racji na swą animowaną formę nie zawsze znajduje
uznanie, czy zrozumienie poza Japonią.
Nawet
osoby uznające się za miłośników tego rodzaju animacji często nie są w stanie w
pełni zrozumieć zawartych w niej niuansów i symboliki. Będąc wychowani w kulturze
europejskiej mamy pewne podświadome oczekiwania i ramy, przez których pryzmat odbieramy
dostarczane nam treści. Odnosi się to zwłaszcza do tworu tak odmiennego jak japońskie
anime.
Ktoś
może protestować, ale niech zada sobie pytanie czy naprawdę jest w stanie
poczuć strach oglądając film animowany? Czy horror anime nie zostanie
podświadomie sklasyfikowany, jako coś bliższego fantasy a nie grozie? Właśnie z
tych powodów horrory podawane nam w tej formie muszą sprostać bardzo wysokim
wymaganiom, muszą być w stanie przebić się poza kreskę, kolor, rysunek, sięgnąć
po coś głębszego i bardziej mrocznego. Anime z gatunku horroru poniekąd emulują
japońską grozę filmową. Twórcy często rezygnują ze straszenia widza,
przynajmniej w oczywisty sposób, chcąc wywołać raczej refleksję nad mroczną
stroną ludzkiej natury. Tym, co siedzi gdzieś głęboko w nas i boimy się, że
jeśli zostanie uwolnione może się stać coś strasznego. Autorzy starają się również zwrócić uwagę na
obojętność i okrucieństwo współczesnego świata.
Horrory
anime, podobnie jak filmy, można z grubsza podzielić na dwa rodzaje; te
nastawione na straszenie/wywołanie wstrząsu bardziej nastrojem, refleksją i
fabułą oraz te, które wyraźnie przedstawiają bestie, demony, wampiry, bakemono, oni, yourei, yokai oraz wszelakie inne nadprzyrodzone
istoty. Ilościowo nastrojowe obrazy grozy nie stanowią jednak większości tego
gatunku. Są jednak w śród nich prawdziwe perełki. Poniżej przedstawimy jedynie
po kilka przykładów z każdego rodzaju.
Jednym
z najniezwyklejszych horrorów jakie stworzono w formie anime jest seria Ayakashi,
wzorowana w dużej mierze na klasycznych japońskich sztukach grozy. Rzecz
niewybaczalna do przegapienia dla każdego miłośnika kultury japońskiej. Już
sama nazwa jest znacząca, słowo Ayakashi oznacza ducha ukazującego się na morzu w trakcie katastrofy. Jest to
również nazwa jednej z masek używanej tradycyjnie w teatrze noh, którą nosili
aktorzy odgrywający rolę duchów lub zmarłych.
Pierwowzorem pierwszej z opowieści jest klasyczna
sztuka o duchach autorstwa Tsuruya Nanboku, wystawiona w 1825 roku (sztuka od
samego początku uważana była niemal za przeklętą). Porusza ona klasyczny temat
zemsty kobiety na byłym mężu (który wcześniej zamordował również jej ojca).
Całość przypomina trochę historię Medei i Jazona.
Drugie opowiadanie ma pierwowzór w sztuce Kyoka
Izumi, Tenshu Monogatari z
1917 roku. Opowiada o zakazanej miłości sokolnika do pięknej bogini, w której
postaci można doszukać się klasycznych szintoistycznych korzeni. Trzecia
historia nie ma wcześniejszego odpowiednika, w całości została stworzona przez
scenarzystów anime, jednak klimatem nie odbiega od pozostałych dwóch opartych
na klasycznych sztukach. Jej akcja rozgrywa się w epoce Edo i opowiada dzieje
dziewczyny zabitej w dzień jej ślubu. Za morderstwem stał bakeneko, koci
demon, który zaczął zabijać kolejnych członków rodziny. Ta opowieść również
sięga do mitologii i Religii japońskiej, w tym do buddyzmu, gdzie do
odprawienia egzorcyzmów konieczna jest wiedza na temat tego, jaką formę
przybrał duch/demon, jak powstał i motywy jakie nim kierują. Z czasem na jaw
wychodzą pilnie strzeżone mroczne sekrety prześladowanej rodziny.
Ważny element stanowi również postać
wędrownego sprzedawcy leków, który podejmuje się egzorcyzmów. Postać ta jest
bardzo dobrze znana i często wykorzystywana w kinematografii japońskiej. W przypadku tego anime jest on bardzo
opanowany, tajemniczy i zdecydowany, przyciągająca uwagę widza. Niewątpliwym
atutem Ayakashi jest szata
graficzna wzorowana na japońskich grafikach i drzeworytach. Malowane, rozmyte
tła, niewyraźne postaci wraz z mroczną i psychodeliczną fabułą tworzą prawdziwy
nastrój grozy. Pierwsze skrzypce grają tutaj nie duchy, lecz ciemne, skrywane
gdzieś głęboko uczynki bohaterów.
Do czasów średniowiecznej Japonii cofa nas
również anime Kosetsu Hyaku Monogatari,
znane również pod tytułem Hundred
Stories. Jest to historia Momosuke Yamaoka, który w trakcie swych wędrówek
pragnie zebrać sto kaidan (opowieści
o duchach). Podczas swoich podróży
wplątuje się w zdarzenia jak ze zbieranych przez siebie opowieści. Poznaje
trójkę dziwnych podróżników, demonów w ludzkiej skórze polujących na ludzi którzy
sami, dzięki swym uczynkom mogliby zostać nazwani demonami.
Za
pomocą sprytnych sztuczek, iluzji i magii odkrywają prawdziwe potworności
skrywane przez ludzkie dusze i zmuszają winnego do przyznania się i zapłaty za
swoje grzechy. W ostatecznym rozrachunku same demony są niczym wobec zła
zakorzenionego w ludziach, zła które to
anime ukazuje bardzo wyraziście. Nieraz oglądające Kosetsu Hyaku Monogatari można napotkać sceny naprawdę brutalne i
zaskakujące (morderstwa, tortury, gwałty, kanibalizm i wiele innych
potworności). Na zetknięcie z tym wszystkim narażony jest główny bohater,
naiwny i pragnący nieść pomoc, komu tylko może.
Środki plastyczne zastosowane w Hundred Stories są dość podobne do tych z Ayakashi. Pastelowe, często niewyraźne tła i
postacie, krzywizny, kolorystyka wraz z odpowiednią muzyka pomagają wprowadzić
w mroczny nastrój.
Podobnym schematem z demonami karzącymi ludzi
wyrządzających złe uczynki posługuje się anime Jigoku Shōjo. Jak poprzednie anime, tutaj również jeden odcinek stanowi
zwykle zamkniętą całość a jego fabuła skupia się wokół zemsty. Bardzo ciekawe
są nawiązania do miejskich mitów. Każdy
odcinek jest historią zawarcia paktu z piekłem i zemsty jednej osoby, zwykle
pokrzywdzonej przez innego człowieka, na jej gnębicielu. Żeby to zrobić należy
dokładnie o 24:00 (wcześniej strona nie jest dostępna) w trakcie jednej minuty wejść
na internetową stronę „piekielnej korespondencji” – Jigoku Tsūshin ( 地獄通信) i tam wpisać imię
celu klątwy. Potwierdzeniem przyjęcia zlecenia jest smes wysyłany do osoby
wpisującej imię.
Każdy najczęściej dowiaduje się o tej stronie
przypadkiem, np. słuchając rozmowy dwóch przechodzących licealistek, jakiś
chłopaków, przechodniów na ulicy. Są to wszystko motywy bardzo dobrze znane z
Urban mites oraz japońskiej kinematografii.
Jednak nie wszytko jest takie piękne, owszem osoba na którą „przyjęto
zlecenie” po wcześniejszym ukazaniu jej zła i perfidii trafia natychmiast do
piekła, jednak na wieczność w piekle (po jej naturalnej śmierci) jest również
skazywana osoba, która rzuca klątwę. Na pierwszy rzut oka Enma Ai (dziewczynka
przyjmująca zlecenia, imię to zaczerpnięte jest od mitycznej bogini piekła)
wydaje się zbawicielką i prawą mścicielką, jednak nawet najbardziej niewinne i
pokrzywdzone osoby, dzieci, osoby torturowane, molestowane, pragnące jedynie
sprawiedliwości, takie z którymi widz naprawdę sympatyzuje, skazywane są przez
nią na piekło.
Co ciekawe Enma przejmuje się losem ludzi i
często odradza im korzystanie z jej usług. Jest to postać tragiczna i samotna,
skazana na wymierzanie zemsty i posyłanie do piekła zarówno winnych jak i
niewinnych. Tak jak i główna bohaterka, jej trójka (yokai) pomocników również
znajduje odwołania mitologiczne. Pierwszy z nich Wanyūdō przyjmuje postać
starszego mężczyzny lub ognistego koła powozu którym Enma Ai podróżuje
do świata ludzi. Według niektórych legend Wanyūdō był złym daimyō, który zbyt często
karał swych podwładnych. Inni utożsamiają go ze strażnikiem piekieł. Drugi z duchów,
Ichimoku Ren, to chłopak mogący przyjąć
formę wielkiego oka. Był on kiedyś duchem tsukumogami zaklętym w katana.
W tej postaci musiał ciągle oglądać przelewaną krew i uczestniczyć w
pojedynkach i morderstwach. Z tej formy uwolniła go właśnie Enma Ai.
Wiele z tsukumogami zostało przedstawionych
przez znanego japońskiego malarza ukiyo-e, Toriyama Sekien (1712 –1788). Trzecia z
yokai Hone Onna to Kobieta Szkielet. Przyjmuje ona postać pięknej kobiety aby
uwodzić mężczyzn i wysysać z nich siły witalne niczym sukub. W anime Jigoku Shōjo pojawia się najczęściej jako
piękna kobieta ubrana w tradycyjne kimono opadające jej z ramion i z przewiązanym
z przodu pasem obi (tak nosiły
go kurtyzany). W dodatku do tych postaci czasem ukazywany jest również cień
„babci” Enmy Ai, wiecznie przędącej na kole, prawdopodobnie zainspirowanej
greckimi Moirami, prządkami losu. Jest ona niejako strażniczką dziewczyny,
przypominającą jej o przykrych obowiązkach.
Ostatnim z rodzaju
bardziej klimatycznych i mrocznych anime które chcemy przedstawić jest Higurashi
no Naku Koro ni. Ciężko napisać coś o tym anime, nie wiadomo czy polecać,
czy też przestrzegać przed oglądaniem. Ze wszystkich wymienionych do tej pory
jest zdecydowanie produkcja najcięższa, najbardziej psychodeliczna i najtrudniejsza do obejrzenia. Przestrzegamy
przed tym anime większość miłośników tego gatunku. Trzeba naprawdę lubować się
w takich klimatach żeby strawić tę historię.
Jest to anime tak
paradoksalne w swojej formie, że aż porażające. Oglądając je na początku
zapomina się zupełnie, iż jest to horror, wszystko wygląda na jakąś cukierkową
komedie obyczajową o uczniach. Ogląda się tak jeden, drugi odcinek i nagle coś
zaczyna nie grać, czy na samym początku serii nie był pokazany kilkusekundowy
fragment, na którym jakieś niezidentyfikowane dziecko stało z kijem bejsbolowym
nad zmasakrowanym ciałem jakiegoś człowieka? Coś tu jest nie tak. Ale może to
się tylko wydawało? Dziwne zostaje wspomniane jakieś morderstwo, jakiś dziwny
incydent przed laty, może to jednak jest horror? Potem jest już tylko gorzej (straszniej, polecam mocny żołądek i stalowe
nerwy).
Anime to oparte jest na grze o tym samym
tytule, niestety nie zekranizowano wszystkich „części”. Wszystko zaczyna się od
chłopca imieniem Keiichi, który wraz z rodziną wprowadził się do niedużej
spokojnej wioski. Tam poznaje resztę dzieci, mimo, że w różnym wieku wszystkie
chodzące do jednej klasy. Spowodowane jest to małą ilością dzieci. Jak
wspomnieliśmy wyżej wszystko wydaje się zupełnie sielankowe, cukierkowe,
postacie wydają się zupełnie niewinne, mały chłopiec i młodziutkie dziewczynki.
Sielanka jednak zostaje zaburzona gdy Keiichi
dowiaduje się o zaginięciach i morderstwach popełnianych zawsze w trakcie
święta Watanagashi. Od tego czasu zaczyna się czysta psychodelika. Każda z
sześciu części tego anime zaczyna się niemal tak samo, wszystko cofa się do
początku i znowu jest sielankowo, nikt nic nie wie, ale prędzej czy później
spokój burzą kolejne, za każdym razem inne brutalne i okrutne wydarzenia. Za
każdym razem widz dowiaduje się jakiegoś nowego szczegółu, dzięki któremu kolejny
kawałek układanki trafia na swoje miejsce. Wykorzystanie niewinnych postaci,
pastelowych kolorów, sielankowej otoczki i pozornie prostej fabuły daje
niesamowity efekt… który radzimy omijać większości ludzi szerokim łukiem. Nic
więcej o tym anime, oglądajcie na własne ryzyko, jeśli przebijecie się przez
wszystko macie nasze gratulacje oraz wyrazy szczerego współczucia (bo to
oznacza, że specjalnie dobrze z wami nie jest).
Oczywiście jak pisaliśmy wcześniej istnieje
też drugi rodzaj anime ten w którym pierwsze skrzypce grają potwory i często
ich łowcy. Trzeba przyznać, że szczególne miejsce wśród tych produkcji zajmują
anime o wampirach. Takich tytułów jest wiele chociażby Vampire Princess
Miyu, Trinity Blood, Blood the last Vampire (oraz serial Blood+) I chyba dwie najlepsze produkcje Vampire
Hunter D: Bloodlust i Hellsing.
Jednka pod względem straszenia anime te pozostają daleko w tyle za tymi
opisanymi powyżej. Żadne z nich nie wywoła raczej panicznego ataku strachu,
jedyne czym mogą uraczyć widza to ciekawym przedstawieniem bestii, wykonaniem i
fabułą. Naszym zdaniem należało by je raczej zakwalifikować do gatunku fantasy
i sf.
4 komentarze:
Bardzo lubię Hundred Stories i różne techniki oraz sztuczki graficzne jakie tam pokazano (często umowne). Na przykład zwykli żołnierze (samuraje czy siły porządkowe) to po prostu pnie drzew w kimonach. A w tle przewijają się cały czas ci sami nienaturalni statyści. No i głos Mataichiego - to się nazywa mały żabowaty człowieczek z dużą charyzmą.
Owszem, tak to już jest, że Japończycy bardziej przykładają się do oddania nastroju w anime, niż cała reszta świata w filmach, albo nawet książkach. Odpowiednia kreska, zabiegi fabularne plus dobrze dobrane udźwiękowienie mogą zdziałać wiele.
W tych czysto straszących horrorach brakuje mi jeszcze całkiem świeżego Another, który klimatem idealnie wpasowuje się w takie filmy jak Krąg, czy Klątwa. Opowiada o uczniach pewnego gimnazjum uczęszczających do przeklętej klasy. Całe anime (może dwoma ostatnimi odcinkami) ma naprawdę niesamowity klimat, który właśnie w końcówce został nieco zgubiony przy scenach czystej rzezi i pokazu przemocy.
A Higurashi to po prostu mistrzostwo. Nie raz oglądałem pierwszą serię. Niestety z drugą to już pojechali. Nie wiem co jest nie tak z Japończykami, że nawet tak klawą historię o klątwach i duchach starają się zaraz przerabiać tak aby wciągnąć w to wszystko eksperymenty naukowe i rządowe spiski. Jeśli widz nie chce zepsuć sobie wrażenia po pierwszej serii, drugą powinien zdecydowanie odpuścić.
Japończycy już tak mają, to jest zapisane w ich fobiach kulturowych. Oczywiście niektóre sięgają znacznie dalej do przeszłości (włosy, dzieci, zwłoki), ale inne są znacznie nowsze i związane są z dość nową historią (brak zaufania do rządu, spiski, strach przed bronią atomową, chemiczną, mutacjami itp). Znakomite jest to, że potrafią dobrze oddać te elementy.
Prześlij komentarz